Relacja - Przemysław Kluczkowski
- 50latski
- 13 cze 2016
- 3 minut(y) czytania
Kwietniowy weekend to dobra pora na wiosenne porządki. Razem z żona postanowiliśmy poukładać stare szpargały na strychu. Osobiście zacząłem odkurzać półkę z rzeczami przywiezionymi z Poznania z okresu studiów. Brudnopis pracy magisterskiej, jakieś wycinki z gazet, trochę niepotrzebnie przechowywanych notatek, stare książki i … SKIPPEREK – organ naczelny Studenckiego Kręgu Instruktorskiego przy Politechnice Poznańskiej. W moje ręce wpadł egzemplarz gazetki wydanej przez SKIPP z okazji V Spotkania Harcerzy Akademików – SKIPPER ’97.
Wróciły wspomnienia z tamtych lat. Minęło ich już prawie 20, a wydaje się, że to było wczoraj, no może miesiąc temu.
W sierpniu 1996 roku razem z moją przyszłą żoną prowadziliśmy w Bieszczadach obóz wędrowny drużyny, której byłem drużynowym. Jednym z punktów programu była Polowa Zbiórka Harcerzy Starszych (PZHS) odbywający się w Wetlince. W czasie tej imprezy po raz pierwszy zobaczyłem SKIPP w działaniu – prowadzili wówczas kawiarenkę – kawa, herbata, paluszki, ciastka. W kawiarence odbył się min. koncert Olka Grotowskiego i Gosi Zwierzchowskiej. Pierwsze rozmowy z członkami SKIPP i zaproszenie na październikowe rozpoczęcie roku akademickiego – oczywiście w harcerskim wydaniu.
Jesienią 1996 roku i wiosną 1997 spotykaliśmy się w różnych miejscach: świetlicach akademików - nie tylko Politechniki, harcówce zaprzyjaźnionej drużyny, w mieszkaniach i na stancjach. W tym okresie piwnica akademika DS2 Politechniki i harcówka SKIPP-u były w remoncie. Później nastąpił triumfalny powrót i koniec tułaczki. Jeśli tryumfem można nazwać pomieszczenie w piwnicy wielkości ok. 30m2, bez okien. Było też małe zaplecze/magazynek, w którym aż do końca naszych studiów można było znaleźć zapasy herbaty ekspresowej z pamiętnej kawiarenki na PZHS-ie w 1996 roku.
Spotykaliśmy się co tydzień, w poniedziałki o 20:00. Zbiórki trwały około 2 godzin i każda była poświęcona innemu tematowi. Metoda harcerska, turystyka, pierwsza pomoc, fotografia i wiele innych tematów. Część zatopiona w harcerskiej tradycji, inne dające szerokie spojrzenie na świat młodym ludziom. Za to nigdy nie zabrakło świeczki, harcerskiego kręgu, gitary i śpiewania. Raz w roku odbywała się uroczysta zbiórka w całości poświęcona grze w Mafię, wcielaliśmy się wówczas w rolę dobrych i złych charakterów. Taka tradycja, która jak widzę trwa do dzisiaj.
Oprócz zbiórek w harcówce były też wspólne wyjścia np. do kina, zakończone nocnymi rozmowami. A w czasie rajdów po mieście, dziś nazywanych „grą miejską”, poznawaliśmy Poznań.
Oprócz regularnych zbiórek w Poznaniu członkowie Kręgu organizowali wspólne wyjazdy w góry, zimą i w wakacje. Pamiętam Sylwestra w Zawoi u byłego członka SKIPP-u Edka. Uczył w miejscowej szkole i gościł kilkanaście osób w swoim dwupokojowym mieszkaniu na zapleczu szkoły (część gości spała w kuchni). Oczywiście większość na podłodze w śpiworach, nikomu to nie przeszkadzało. W Sylwestra całodniowa, górska wycieczka po okolicy, w śniegu po kolana. Zmęczeni, nadejście Nowego Roku świętowaliśmy na szczycie pobliskiej górki, z widokiem na całą Zawoję. Wystrzelił szampan, jedyny alkohol tego wieczoru.
W Kręgu było nas wtedy dwadzieścia klika osób, z różnych uczelni. Na spotkania przychodzili studenci w Politechniki, Uniwersytetu (np. moja żona), Akademii Ekonomicznej i Akademii Rolniczej. Studencki Krąg Instruktorski Politechniki Poznańskiej był wówczas jedynym kręgiem w Poznaniu zrzeszającym harcerzy akademików. W pamięci zostały tylko twarze, imiona i pseudonimy. W kręgu była Ania Kołodziejczyk (nazwisko odtworzyłem na podstawie znalezionej gazetki), Asia, Paweł „Wałek”, Krzysiek, Gosia, Zbyszek z Politechniki i inni, nie zapamiętani z imienia. Po studiach większość rozjechała się w różne części Polski i kontakt się urwał. Telefony komórkowe nie były dostępne dla studentów, a portale społecznościowe nie istniały. Paradoksalnie w tamtym okresie najmniej było w Kręgu osób na stałe mieszkających w Poznaniu.
Przez cały okres naszej przynależności do SKIPP-u jego pracami kierował Tomasz Bindek, znany powszechnie jako „Bagi” lub „Bagienny”. Tomek był od nas starszy, skończył już studia i pracował zawodowo ale bardzo mocno angażował się w pracę Kręgu. To on wytyczał kierunki i motywował nas do pracy.
Najwięcej pracy było oczywiście przy organizacji Spotkania Harcerzy Akademików SKIPPER. Każde spotkanie odbywało się w innej miejscowości i miało swój temat przewodni. W roku 1997 spotkaliśmy się w Powidzu na SKIPPER-ze zatytułowanym „Wędrówka po Wielkopolsce”. Były warsztaty dotyczące kuchni, przyrody, tańców, gwary, zwyczajów i obrzędów Wielkopolski. Do tego quiz o Wielkopolsce, gra giełdowa, gra nocna „Gdzie jest Koziołek” w okolicznym lesie i ogniobranie. Oczywiście nie zabrakło apeli na rozpoczęcie oraz zakończenie spotkania. Cały weekend był wypełniony miłymi spotkaniami, rozmowami i śpiewaniem harcerzy akademików z całej Polski.
Kolejne spotkanie SKIPPER (rok 1998), również poza Poznaniem, poświęcone było starożytności – Grecja i Rzym z okresu swojej świetności. I tak jak w poprzednim roku warsztaty, zabawy i wieczorne śpiewanie. Pamiętam warsztaty kulinarne, które prowadziłem, razem przygotowaliśmy sałatkę grecką.
A później studia się skończyły i wiosną 1999 roku wróciliśmy z żoną do instruktorskiego działania w Koszalinie, które trwa do dnia dzisiejszego.
CZUWAJ
phm. Przemysław Kluczkowski
Comments