top of page

Relacje - Skipper którego nie było 2010 Karolina Górska, Jakub Syroka

  • 50latski
  • 13 cze 2016
  • 3 minut(y) czytania

Udział Międzyuczelnianego HKA „SKIPP” w żałobie narodowej po katastrofie pod Smoleńskiem

Wkrótce po ukazaniu się pierwszych informacji o katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem tłumy warszawiaków zgromadziły się pod Pałacem Prezydenckim, by złożyć hołd ofiarom. Zarządzono tygodniową żałobę narodową, w Krakowie rozbrzmiał Dzwon Zygmunta. Poznaniacy składali kwiaty i znicze na placu Adama Mickiewicza i przy pomniku Ofiar Katyńskich. W poniedziałek, 12 kwietnia, harcerze z międzyuczelnianego Harcerskiego Kręgu Akademickiego „SKIPP” również spotkali się przy pomniku, by chwilą ciszy uczcić ofiary sobotniej tragedii. Wtedy też wspólnie zadecydowaliśmy, że nie pozostaniemy obojętni na ostatnie wydarzenia i staniemy na wysokości zadania, pomagając osobiście w uroczystościach pogrzebowych. Czasu było mało, ale dzięki sprawnej organizacji w piątek z samego rana na Dworcu Głównym w Poznaniu zebrało się 20 harcerzy, studentów Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza i Politechniki Poznańskiej. O godzinie 12. byliśmy już w Warszawie i udaliśmy się pod Pałac Prezydencki. Od razu przystąpiliśmy do pracy – roznosiliśmy wodę osobą stojącym w długiej kolejce do Pałacu, wynajdowaliśmy osoby niepełnosprawne, by mogły bez czekania złożyć hołd parze prezydenckiej, uspokajaliśmy podenerwowany tłum, zmęczony wielogodzinnym czekaniem. Wydaje się, że harcerze nie byli aż tak potrzebni – przecież nad wszystkim czuwała policja, straż miejska, BOR. Oczywiście, oni zajmowali się pilnowaniem porządku, ale to do nas zwracali się ludzie, nam się skarżyli i nas prosili o pomoc. Rozdrażnieni, stojący w wielogodzinnym kolejkach warszawiacy i przyjezdni z całej Polski chcieli z nami porozmawiać, upewnić się, że już niedługo wejdą do Pałacu, oczekiwali uśmiechu i wsparcia. W piątek na harcerzy z Poznania czekało jeszcze jedno ważne zadanie – obstawa mszy świętej za ostatniego prezydenta na uchodźstwie hm. Ryszarda Kaczorowskiego. Znów okazaliśmy się potrzebni – zamknęliśmy ulicę dla samochodów i przechodniów, pilnowaliśmy porządku i dbaliśmy o bezpieczeństwo przyjeżdżających gości. Trumna z ciałem Ryszarda Kaczorowskiego została wniesiona do środka z pełnymi honorami wojskowymi w asyście Straży Granicznej, a my mogliśmy oddać hołd zmarłemu i jego rodzinie. Wieczorem i w nocy mogliśmy odpocząć, lecz część z nas udała się ponownie pod Pałac Prezydencki, a następnie Sejm, aby oddać hołd tragicznie zmarłym parlamentarzystom. Przy budynku Kancelarii Sejmu leżały wśród zniczy zdjęcia senatorów i posłów, a także kartki z refleksjami pochodzące od wyborców. Mimo późnej pory ulice Warszawy było pełne wyciszonych przechodniów. W sobotę harcerze ze SKIPP-u od rana byli gotowi do pełnienia służby. Naszym zadaniem było utrzymanie ulicy Królewskiej, czyli głównej drogi prowadzącej na Plac Piłsudskiego, przejezdnej dla karetek i pojazdów rządowych. Ogromne wrażenie zrobiły na nas minuty ciszy – o 856 i 1200, gdy całe miasto pogrążyło się w ogłuszającym ryku syren i kogutów karetek pogotowia. Wszyscy zatrzymali się na ten czas, oddając cześć zmarłym. Po skończeniu uroczystości na Placu Piłsudskiego udaliśmy się pod Zamek Królewski. Stanęliśmy przy wyznaczonej drodze, którą miał jechać kondukt żałobny z trumnami pary prezydenckiej z Pałacu Prezydenckiego do Archikatedry Warszawskiej. Był to najważniejszy moment naszej służby, gdyż mogliśmy osobiście oddać cześć tragicznie zmarłym Lechowi i Marii Kaczyńskim oraz ich rodzinie. W ten sam dzień udaliśmy się jeszcze do Krakowa, by od samego rana uczestniczyć tam w uroczystościach pogrzebowych. Jednak okazało się, że w Krakowie na Rynku Głównym jest tak dużo funkcjonariuszy służb mundurowych i innych harcerzy, że nasza obecność była już zbędna. Postanowiliśmy więc pełnić służbę tam, gdzie para prezydencka zostanie pochowana, czyli na Wawelu. Pod Wawelem już od rana ustawiali się ludzie z całej Polski, by złożyć hołd tragicznie zmarłej parze prezydenckiej. Funkcjonariusze BOR oraz policjanci mieli za zadanie przede wszystkim ochraniać ważne osoby i nie dopuścić tłumu na główne ulice, którymi miał przejść kondukt. Znów SKIPP okazał się niezbędny, bo to harcerze z Poznania uspokajali ludzi, służyli im radą i pomocą. Natomiast widok setek osób, które próbowały od wielu godzin ustawić się przy trasie przejazdu konduktu pogrzebowego aby zrobić zdjęcie bądź samemu zobaczyć trumnę Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki, świadczył o ogromnym szacunku wobec nich. Fakt, że tysiące ludzi zdecydowało się przybyć w jedno miejsce by tworzyć wspólnotę w chwili pogrzebu niezbyt lubianego wcześniej prezydenta, świadczy o jedności Polaków w najbardziej przełomowych momentach. Po skończonych uroczystościach ruszyliśmy w drogę powrotną do Poznania. Służba była długa i wyczerpująca, wielu z nas zrezygnowało ze swoich planów, by udać się do Warszawy i Krakowa i okazać szacunek tragicznie zmarłym w katastrofie pod Smoleńskiem. Wiemy jednak, że nasza praca była potrzebna, a największą nagrodą za nią jest świadomość, że uczestniczyliśmy w tworzeniu historii.

Karolina Górska

współpraca: Jakub Syroka

 
 
 

Comments


© 2015 by PK. Proudly created with Wix.com

bottom of page