top of page

Relacje - Stefan Barłóg

  • 50latski
  • 13 cze 2016
  • 9 minut(y) czytania

Stefan Barłóg

Jubileuszowe rozważania o działalności

Studenckich Kregów Instruktorskich

w 50.lecie ich powołania.

Studenckie Kręgi Instruktorskie przechodzą, a może już przeszły, do historii Związku Harcerstwa Polskiego.

Mogę się mylić, ale czyż poważnie można dziś traktować działalność harcerstwa w środowisku akademickim, gdy dla przykładu, w Chorągwi Wielkopolskiej, która swego czasu przodowała w tej działalności funkcjonuje jeden krąg międzyuczelniany i w dodatku niezbyt liczny.

Pozostały wspomnienia i doświadczenie z pracy SKI lat minionych.

Zjazd Jubileuszowy z okazji 50.lecia SKI (dobrze jak zwykle zorganizowany) stworzył warunki do spotkania przyjaciół, do wspomnień dotyczących osobistych przeżyć, jak i roli jaką spełniali ówcześni studenci w ZHP. Refleksji było wiele …

Z niektórymi rozważeniami pragnę się również wpisać w te wspomnienia, zwłaszcza z punktu widzenia Komendy Chorągwi. Co myślę dziś o SKI, jako były Kierownik Wydziału Młodzieży Starszej, a następnie Zastępca Komendanta Chorągwi, któremu przypisane były zadnia realizacyjne związane z działalnością Studenckich Kręgów Instruktorskich?

Na wstępie warto przypomnieć sobie sytuację ruchu starszoharcerskiego w omawianym okresie, w którym rodziły się SKI.

W latach 60. - 70.tych spotykaliśmy się z próbami ograniczania wieku przynależności do ZHP. Porozumienia międzyorganizacyjne, zwłaszcza KC ZMS, ZG ZMW i Naczelnej Rady Harcerskiej przy współudziale Ministra Oświaty i Wychowania dokonywały niejednokrotnie zmian terenów działania organizacji młodzieżowych , w tym działalności w szkołach ponadpodstawowych.

Wspominając początki SKI, entuzjazm ówczesnych studentów, organizatorów Kręgów i dobre lata działalności SKI warto zwrócić uwagę na rok 1964, w którym zgodnie z porozumieniem międzyorganizacyjnym drużyny harcerskie działały w dwóch pierwszych klasach szkół zawodowych i średnich, powyżej drugich klas mogły działać Młodzieżowe Kręgi Instruktorskie. I tak przyjęło się w większości szkół. Harcerstwo na tym w zasadzie nie straciło. Ponadto owe Młodzieżowe Kręgi Instruktorskie stały się pretekstem do rozmowy z ,,bratnimi organizacjami,, - jak się popularnie mówiło o ZSM, ZMW i ZSP, o powołanie na wzór MKI podobnych jednostek harcerskich w wyższych uczelniach, argumentując to przede wszystkim potrzebą pozyskiwania i zagwarantowania nowej kadry dla rozwijającego się harcerstwa.

Na naradach Kierowników Młodzieży Starszej byliśmy informowani o rozmowach prowadzonych w tej sprawie przez Naczelnika ZHP i Główną Kwaterę. Rok 1966 spełnił nasze oczekiwania.

Historia SKI w Chorągwi Wielkopolskiej rozpoczęła się jednakże już wcześniej, bo w 1965 roku. Nie łamiąc ówczesnych porozumień międzyorganizacyjnych w sprawie terenów działania powołany został przy Komendzie Chorągwi Międzyuczelniany Studencki Krąg Instruktorski. Tworząc ten Krąg oparliśmy się o Statut ZHP, który stanowił że, instruktor powinien przynależeć do określonego kręgu instruktorskiego, działającego przy jednostkach organizacyjnych lub instancjach harcerskich.

Inicjując powołanie SKI przy Komendzie Chorągwi brałem pod uwagę fakt istnienia znacznej grupy studentów współpracujących z Wydziałami Komendy Chorągwi, będących oficjalnie instruktorami Komendy Chorągwi ( powołanymi odpowiednimi Rozkazami) jak i studentów uczestniczących na funkcjach instruktorskich w czasie różnych akcji, imprezach , przedsięwzięciach programowych np. akcji letnich obozów wędrownych Komendy Chorągwi ,,Harcerska Fala,, , Dni Zucha, obozach szkoleniowych itd.

Obok istniejącego już, zgodnie ze Statutem ZHP, Kręgu Instruktorskiego przy Komendzie Chorągwi, powstał drugi, nowy krąg zrzeszający wyłącznie wspomnianych studentów.

Wypada wspomnieć, że w organizacji Międzyuczelnianego Studenckiego Kręgu Instruktorskiego wspierała mnie Halina Całkowa, która była moim zastępcą w Wydziale Młodzieży Starszej. Przez wielu ze środowiska studenckiego zwana - ,,Mamą,, . Była inicjatorem i przez wiele lat organizatorem obozów wędrownych ,, Harcerska Fala,, , która skupiała na funkcjach instruktorskich przede wszystkim młodzież studencką. Ponadto utrzymywała osobiste kontakty z wieloma studentami, udzielając im rad i wsparcia. Jej doświadczenia okupacyjne i przeżycia z powstania warszawskiego wpływały na jej opiekuńczość w harcerskich działaniach, stąd - ,,Mama,, . Do tego sposobu działania włączyła również mnie. Natomiast ja przekonałem ,,Mamę,, do przyjęcia, przy organizacji Międzyuczelnianego SKI zasady – ,,Zastępu zastępowych,, - metody A. Kamińskiego popularyzowanej przy tworzeniu nowych drużyn harcerskich. Koncepcja zdała egzamin. Studencki Krąg przy Komendzie Chorągwi skupił studentów z pięciu najważniejszych poznańskich uczelni: Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Akademii Medycznej- obecnie Uniwersytet Medyczny , Wyższej Szkoły Rolniczej – obecnie Uniwersytet Przyrodniczy, Wyższej Szkoły Ekonomicznej – obecnie Uniwersytet Ekonomiczny i Politechniki Poznańskiej - był to Krąg nazwijmy go ,,kadrowy,, , którego członkowie byli później organizatorami i liderami SKI na poszczególnych uczelniach.

Przewodniczącym Międzyuczelnianego Studenckiego Kręgu Instruktorskiego został Józek Garczarczyk, wówczas student WSE. Kiedy zostały powołane SKI na wymienionych uczelniach Józek został Kierownikiem Referatu SKI w Wydziale Młodzieży Starszej Komendy Chorągwi Wielkopolskiej. Rok później ,,demokratyzując,, harcerskie działania, wzorem struktur ruchu studenckiego powołana została Międzyuczelniana Rada Studenckich Kręgów Instruktorskich, której przewodniczącym został również Józek Garczarczyk. Był on popularny w środowisku studenckim, a jego zaangażowanie, pomysły i inicjatywy cieszyły się uznaniem. Także moim. Funkcję przewodniczącego MURSKI-ego pełnił skutecznie przez wiele lat.

Kreśląc dzieje SKI musimy wrócić do roku 1966 r. Bowiem wtedy to formalnie najwyższe władze organizacji młodzieżowych w Polsce: ZMS, ZMW,ZHP, ZSP na OKWOM-ie (Ogólnopolski Komitet Współpracy Organizacji Młodzieżowych) przyjęły porozumienia o działalności ZHP w środowisku wyższych uczelni.

W nawiązaniu do przyjętych decyzji, z inicjatywy Komendy Chorągwi, odbyło się spotkanie Wojewódzkiego Komitetu Współpracy Organizacji Młodzieżowych (WOKWOM) w sprawie wdrożenia przyjętych ustaleń przez władze centralne. Inicjatywą odbycia spotkania zaskoczyłem trochę Komendanta Chorągwi Wiesława Bogusławskiego. Było ono jednak potrzebne. W zebraniu WOKWOM-u, które odbyło się w Komendzie Chorągwi pod przewodnictwem Komendanta, uczestniczyli miedzy innymi: z ramienia ZW ZMS wiceprzewodniczący Jan Neomudry, z ramienia ZO ZSP prezes Bogusław Sobczak oraz przedstawiciel ZW ZMW. W zebraniu wraz ze mną brał udział Józek Garczarczyk i Halina Całkowa.

Propozycje nasze zostały przyjęte ze zrozumieniem. ZSP zadeklarowało udzielenie pomocy i udostępnienie swoich lokali. Również w roku 1966, na początku roku akademickiego odbyła się konferencja harcerzy – studentów w Cetniewie zorganizowana przez Główną Kwaterę ZHP, na której reprezentowano zasady organizacyjne i założenia programowe SKI.

Pozostało już tylko przystąpić do działań organizacyjnych na uczelniach. Wstępem były oczywiście spotkania z władzami uczelnianymi i komitetami uczelnianymi PZPR. Takie były zasady. W czasie rozmów niektórzy rektorzy nie kryli pewnych obaw, wynikających z faktu rozwiązania w roku 1962 Drużyn Akademickich: ,,Płomień,, przy UAM i ,,Rola,, przy WSR.

W UAM byliśmy potraktowani bardzo formalnie. Oprócz rozmowy z prorektorem (późniejszym rektorem ) na Jego sugestię odbyliśmy również rozmowę w Komitecie Uczelnianym. Młodzi towarzysze z Komitetu byli zainteresowani przede wszystkim strona prawna naszej działalności i propozycjami pracy społecznej.

W Akademii Medycznej natomiast będąc razem z Bronkiem Czamańskim – wówczas studentem tejże uczelni – powitani zostaliśmy przez rektora trochę żartobliwym pytaniem, dlaczego nie jesteśmy w mundurkach. Rozmowa była jednak poważna. Rektor i prorektor uczestniczący w spotkaniu byli zainteresowani możliwością praktyk studenckich na obozach harcerskich i koloniach zuchowych, zwłaszcza studentów ostatnich lat studiów pełniących obowiązki lekarzy na obozach. Na końcu okazało się, że prorektor był harcerzem w latach czterdziestych.

Na ogół spotykaliśmy się z dużym zrozumieniem i życzliwością.

Dokument o działalności SKI w uczelniach był na pewno potrzebny, dawał możliwości ale nie przesądzał o efekcie organizacyjnym. O tym zadecydowali przede wszystkim młodzi ludzie – sami studenci, to im należy przypisać osiągnięte wówczas efekty.

To dzięki ich młodzieńczemu entuzjazmowi , zaangażowaniu i pomysłom Studenckie Kręgi Instruktorskie osiągnęły swój rozwój. Wśród organizatorów i pierwszych przewodniczących SKI byli

UAM – Jacek Hajduk i Ewa Kobylańska

AM - Bronisław Czamański i Ireneusz Stróżyk

WSR - Stanisław Kowalczyk i Tomasz Klesa

WSE - M. Bandosz i Mirosław Hamrol

Politechniki Poznańskiej – G. Roszkowski i W. Garbatowski

Całość działań koordynował J. Garczarczyk -wówczas Kierownik Referatu SKI Wydziału Młodzieży Starszej Komendy Chorągwi Wielkopolskiej ZHP.

Pięć wymienionych Kręgów Studenckich dało przykład dla innych środowisk uczelnianych. W latach następnych zasady SKI zostały przyjęte przez Studia Nauczycielskie , a także Wyższe Szkoły Oficerskich WP (WKI).

Moim zdaniem SKI rozwijały się do połowy lat 70. Później następował już spadek ilościowy i aktywności działania kręgów.

Rolą Komendy Chorągwi, a więc i moją było wspieranie i tworzenie warunków dla studenckich inicjatyw i włącznie ich do bieżącej działalności Chorągwi i jej Komendy.

Wspominając ten okres nie mogę pominąć zaangażowania studentów w pracach Wydziału Młodzieży Starszej. To dzięki studentom Wydział mógł prowadzić równolegle w tym samym czasie wiele różnorodnych przedsięwzięć, między innymi: obozy szkoleniowe dla drużynowych szkół zawodowych, z programem - ,, Z Krzyżem harcerskim na kombinezonie,, , dla liceów ogólnokształcących i MKI - ,, Program Omega,, , a także Operacja 1001 ,,Frombork,, , Wielkopolska ,,Harcerska Fala,, , Manewry Techniczno-Obronne, Zloty i Turnieje MKI, Olimpiada Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym, Harcerska Rada Resortowa Szkół Ministerstwa Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego i związane z jej działalnością szkolenia i obozy, Wielkopolska ,,Lednica,, , Akcja szkoleniowa ,,Omega,, i wiele innych akcji i obozów.

Studenci prowadzili też Inspektoraty Drużyn Specjalnościowych oraz Referaty MKI i Drużyn Nieprzetartego Szlaku. Do tego należy dodać aktywność studentów w innych Wydziałach Komendy Chorągwi.

Podane przykłady wskazują na rozmiar studenckiej działalności w strukturach Komendy Chorągwi.

Dzięki członkom SKI Komenda Chorągwi mogła zapewnić kadrę instruktorską dla wszystkich przedsięwzięć.

Ponadto ich działalność programotwórcza wnosiła nowe, młodzieżowe spojrzenie, co było istotne zwłaszcza w ruchu starszoharcerskim.

Jaka więc może być ocena SKI z punktu widzenia Komendy Chorągwi? Zgodzić się należy z Wackiem Rogalewiczem – dziennikarzem z ,,Gazety Poznańskiej,, , który odwiedzając Akcję ,,Omega,, w Jeziornie k/Sierakowa w artykule ,, Z wizytą na Wzgórzu Siedmiu Muz,, tak pisze o kadrze Akcji ,, …są to najlepsi instruktorzy, jakimi dysponuje Wielkopolska Chorągiew ZHP. Większość z nich stanowią studenci,, ( ,,Gazeta Poznańska,, 1968). Nic ująć, zasłużyli sobie na to wyróżnienie.

Harcerstwo rzeczywiście zyskiwało nową, młodą, pomysłową kadrę, która umiała znaleźć wspólny język z młodzieżą, zwłaszcza z MKI i drużyn starszoharcerskich.

Natomiast z punktu widzenia uczelni SKI stanowiły dodatkową okazję do społecznego działania, ważne dla nich było aby w czasie tej działalności studenci mogli wykazać się zdobytą w czasie studiów wiedzą i umiejętnościami, zdobywając w tym zakresie nowe doświadczenia.

Były też zainteresowania praktykami studenckimi i to nie tylko ze strony UAM dla kierunków nauczycielskich. Natomiast dla wielu studentów – członków SKI działalność w ZHP, oprócz pracy instruktorskiej, była też szczególną formą rekreacji: rajdy, obozy, zimowiska, Andrzejki, powitanie wiosny itp.

SKI stwarzały możliwość pędzenia wolnego czasu w gronie koleżanek i kolegów o wspólnych zainteresowaniach. Stanowiły krąg przyjaciół, w którym można było dzielić się problemami i zyskiwać wsparcie. Mówiono o tym w czasie Jubileuszowego Zjazdu 50.lecia SKI. Dla wielu z nich harcerstwo było wielką przygodą, szeroko rozumianą.

Nie brakowało więc humoru i dowcipu w różnych sytuacjach działalności, a także wesołych zdarzeń. Wiele zabawy dawał im udział w tych komicznych inicjatywach. W czasie spotkań są one wielokrotnie przypominane, tworzyły bowiem niepowtarzalną atmosferę , zwłaszcza na obozach. Często wspomina się uroczyste otwarcie ,, luksusowej latryny,, , na obozie SKI w ramach centralnej Akcji ,,Omega,, nad Jeziorem Piaszczyste k/Piły u Józka Garczarczyka, który z powodu ,,nietypowego, żartobliwego zaproszenia,, musiał tłumaczyć się u Olgierda Fietkiewicza ( a nie, jak zapamiętali niektórzy u Naczelnika ZHP Wiktora Kineckiego).

Olgierd był Komendantem Akcji ,,Omega,, , której sztab znajdował się w zgrupowaniu obozów Chorągwi Wielkopolskiej. Byłem Komendantem zgrupowania a jednocześnie zastępcą Komendanta Centralnej Akcji, czyli Olgierda Fietkiewicza.

Olgierdowi nie przypadł do gustu sposób zaproszenia. Po około trzech godzinach zawezwał do siebie Józka z książką pracy obozu. Długo ją przeglądał, po czym wpisał mniej więcej tak: ,, uroczystość otwarcia latryny niezgodna z planem pracy dnia,, . Była też rozmowa i kilka słów umoralniających. Wydarzenie urosło do rangi anegdoty. Olgierdowi zabrakło w tym dniu poczucia humoru.

Ze mną, swoim zastępcą na ten temat rozmawiał dopiero drugiego dnia, kiedy wracaliśmy z wizyt na obozach Chorągwi Bydgoskiej i Łódzkiej był w innym humorze i nie miał już pretensji do Józka.

Z kolei na zgrupowaniu obozów szkoleniowych ,, Omega ,, , we Wronczynie – rok 1989 – wracając samochodem do obozów nad jednym z nich zauważyłem dym. Byłem przewrażliwiony , bowiem dwa dni wcześniej palił się obóz strażaków (obóz drużyn młodzieżowych Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej – przyspieszyliśmy, zbliżyliśmy się do obozu i po chwili widzimy, jak z dymu ( już zapach zdradził, że była to świeca dymna) wyłania się kpt. Bronisław Smektała, oddelegowany przez KW MO na obóz do szkolenia instruktorów MSR, dumnie niosąc odzyskaną bluzę mundurową. Bluza kilka dni wcześniej została zdobyta przez harcerki z obozu kulturalno-turystycznego. Atak obozu Czerwonych Beretów, z użyciem świecy dymnej udał się. Obawa pożaru rozwiała się.

Na zgrupowaniu Akcji ,, Omega,, w Jeziornie zaimponował mi natomiast Tomek Klessa (wówczas student AR) nie tylko w roli kwatermistrza, ale i dowcipem. Zepsute radio w jeepie zastąpił ,, żywym radiem ,, - trójką śpiewających druhen z zespołu Hufca Jeżyckiego, tłumacząc, że reprezentacyjny wóz wożący Komendanta Akcji (Tomek był również kierowcą) nie może być bez radia. Dziewczyny śpiewały ładnie.

Na Akcji ,,Trzcianka,, 1965 autorzy wielu dowcipów, Bronek Czamański (,,Czaman,,) i Wawrzyn Pezacki (,,Cygan,,), którzy wymyślili ,, rękę komendanta,,.

Na Akcji tej, funkcjonowałem w podwójnej roli, (zdarzało się to mi dość często) komendanta obozu szkoleniowego MKI i Zastępcy Komendanta Akcji ,,Trzcianka,,. Stąd na obozie MKI przebywałem w sposób ograniczony. Moim zastępcą był Marian Niełacny, który czuwał nad realizacją programu szkoleniowego. Pomysł ,, Czamana ,, i ,, Cygana ,, polegał na tym, że uczestnicy mogli w czasie mojej nieobecności przywitać się z ,, ręką komendanta,, - totem stał przed moim namiotem – i zgłosić swoje uwagi.

Totem ,, Ręki ,, po obrzędzie pożegnania został spalony na ostatnim ognisku. Autorzy pomysłu uznali, że nikt więcej nie powinien go dotykać.

Z ciekawszych zdarzeń ich autorstwa warto wspomnieć jeszcze sugestywne udzielanie pierwszej pomocy rannemu, w ,, teatrze cieni,, przy ognisku w Akcji ,,Omega,, w Jeziornie, które spowodowało przyjazd prawdziwej karetki pogotowia ratunkowego. Był też ,,świecący szkielet,, odwiedzający obozy Akcji Omega we Wronczynie. Ponadto Bronek Czamański pamiętany jest do dziś, ze swoich czamano-szamańskich ceremoniałów wzbogacających obrzędowość obozową.

Wesołe zdarzenia zawsze towarzyszyły harcerskiej przygodzie, były integralną częścią każdej działalności. Harcerstwo nie było więc nudne. Należy jednakże dostrzec w nim również działania poważne, ideowo-wychowawcze.

Dla wielu członków SKI harcerstwo było sposobem na życie. Poznali, co znaczy koleżeństwo, przyjaźń i miłość. Były przecież i małżeństwa harcerskie.

Harcerska przygoda była też szkołą działania, wykazywania się zaradnością i odpowiedzialnością w trudnych sytuacjach oraz zdobywania umiejętności kierowania zespołami ludzkimi .

Członkowie SKI z minionych lat pełnią lub pełnili eksponowane i odpowiedzialne stanowiska kierownicze. Znaczna grupa została parownikami naukowymi.

Wszystkich, którzy pamiętają SKI z minionych lat łączy idea i wartości kształtowane w ZHP oraz wierność słowom piosenki ,, Bratnie słowo sobie dajem….,,

Efekt działalności SKI z minionych lat stanowi dużą satysfakcję dla Związku Harcerstwa Polskiego , niezależnie od słusznych i niesłusznych ocen działalności Związku w okresie Rzeczypospolitej Ludowej.

Na koniec refleksja Jubileuszowa związana z wystąpieniem Druhny Naczelnik ZHP. Jestem rozczarowany. Nie usłyszałem jakie plany ma Główna Kwatera ZHP w celu reaktywowania SKI.

Nie wystarczą szczere chęci, muszą być propozycje programowe i odpowiednie działania, które między innymi powinny objąć:

  1. Konferencję, byłych członków SKI – dziś będących pracownikami naukowymi na uczelniach i aktualnych studentów, w celu wspólnego wypracowania programu dla harcerstwa akademickiego.

  2. Odbycie spotkania w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego w celu uzyskania wsparcia dla organizacji SKI, przyjmując argumentację, jak w latach 60.tych-potrzebami kadrowymi. Może przydałby się wspólny, odpowiedni list – apel do rektorów uczelni.

  3. Rozwinięcie i ożywienie harcerstwa w gimnazjach, liceach i technikach. Jeżeli nie będzie drużyn starszoharcerskich, to spośród kogo rekrutować się będą członkowie Studenckich Kręgów Instruktorskich ZHP.

Jestem świadom trudności realizacji tego zadania. Współczesna młodzież jest inna, z innymi zainteresowaniami i oczekiwaniami. Nadto z propozycjami harcerskimi rywalizują oferty innych stowarzyszeń społecznych i to bogatszych materialnie.

I jeszcze jedna sprawa, o której należy pamiętać. Proponowane zadana programowe muszą posiadać wartości społecznie pożądane, dające możliwość wykazania się własną inicjatywą ale jednocześnie stwarzać emocjonalne przeżycia. Są to – myślę – wnioski podstawowe.

Być może moje uwagi są zbędne, jeżeli już realizuje się odpowiednie działania. Życzmy sobie powodzenia.

 
 
 

Comments


© 2015 by PK. Proudly created with Wix.com

bottom of page